W 2011 r. moc chińskich hydroelektrowni osiągnęła 230 GW, wiatrowych - 47 GW, a moc paneli słonecznych ma wynieść na koniec 2012 r. 4,8 GW (tylko Niemcy mają więcej - 7,9 GW).
Koszty energii z wiatraków są w Chinach od 30 do 50% wyższe, a z ogniw fotowoltaicznych nawet dwu lub trzykrotnie wyższe od kosztów energii ze źródeł tradycyjnych.

Wyłączenie elektrowni jądrowych w Niemczech o łącznej mocy 7,5 GW nieoczekiwanie poprawiło stabilność pracy polskich sieci przesyłowych. Niemieckie niedobory energetyczne pochłaniają częściowo okresowe nadwyżki prądu z wiatraków, dzięki czemu zmniejsza się efekt karuzelowy, powodujący wpychanie do Polski niechcianego prądu.

Gdy silnie wieje energia z niemieckich wiatraków zapycha polskie sieci przesyłowe, co kosztuje nas około 48 mln EUR rocznie.

Według raportu "Energetyka wiatrowa w Polsce" przygotowanego przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ), firmę TPA Horwath i kancelarię prawną BSJP rynkowa cena energii elektrycznej to 198,90 zł za MWh, a średni przychód za 1 MWh energii  wyprodukowanej przez lądowe farmy wiatrowe to około 462 zł, co oznacza 263 zł dopłaty.

Według magazynu Forbes, najwięcej ofiar, w przeliczeniu na 1 TWh wyprodukowanej energii elektrycznej pochłania energetyka węglowa, najmniej jądrowa.

Raport przygotowany przez Ernst & Young we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Energetyki Wiatrowej oraz European Wind Energy Association

Zwolennice alternatywnych źródeł energii twierdzą, że energia z morskich farm wiatrowych jest ekologiczna i tania; tańsza od produkowanej przez energetykę jądrową. Jednocześnie wszelkimi siłami starają się o rządowe wsparcie, bez którego nie dają sobie rady na konkurencyjnym rynku.

W życiu pewna jest tylko śmierć i podatki, a w energetyce zużywanie surowców i odpady. Rzecz w tym by było ich najmniej, a 12 ciężarówek rudy uranu, to o wiele mniej niż biomasa z powierzchni trzech Jezior Bodeńskich lub gaz o objętości 470 piramid Cheopsa.